sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 7. Moja piękna twarz nie może ulec zmianie.

Trening jak trening. Polatałam z aparatem, podokuczałam Krzyśkowi którego pokochałam od pierwszego wejrzenia i w końcu mogłam usiąść spokojnie przy Miśku. Ola niestety musiała nas opuścić gdyż czekał ją dzień w pracy.
-Hej że heeej - zaśpiewałam siadając przy nim.
- Witam Cię niewiasto. Co tam?
- Jest 13.05 a ja jestem zmęczona jakby było co najmniej piętnaście po. - westchnęłam i oparłam głowę o jego ramię.
Wtedy pomyślałam że mogłabym tak już zawsze. Czułam się przy nim tak dobrze, mimo że praktycznie się nie znaliśmy. Nie wiedziałam jaki jest tak naprawdę ale samo to że mogłam patrzeć mu w  oczy i wdychać te wspaniałe perfumy, było dla mnie największą nagrodą. Chciałam by stał się częścią mojego życia. Choćby jako zwykły przyjaciel. Jednak wiedziałam że to nie jest takie proste. On ma swój bagaż doświadczeń, ze mną życie też lekko nie poczynało. Wiele przeszłam ale nie poddaje się.
- Mała gdzie odpłynęłaś? - spytał Misiek wyrywając mnie z rozmyśleń.
Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
- Odpłynęłam na myśl o Twoich oczach.
- Uważaj, bo pomyślę że mnie podrywasz. - powiedział zbliżając do mnie swoją misiowatą mordkę.
- A co jeśli tak jest? - zagryzłam wargę.
- Nie wiem, czy podołałbym Twoim wymaganiom. - odparł stykając swój nos z moim.
- Ja też mam co do tego wątpliwości ale jak to mówią nie dowiesz się póki nie spróbujesz. - odpowiedziałam szeptem.
- Czy to była propozycja? - zaśmiał się cicho.
- Nie gadaj tyle tylko.. - nie dokończyłam gdyż mój towarzysz  tak po prostu wpił się w moje usta.
Całował tak delikatnie lecz z drugiej strony z ogromną pasją. Aż zaparło mi dech w piersi. Czułam że nie liczy się nic poza nami. Jakby cały wszechświat przestał istnieć. Chciałam by trwało to jak najdłużej. Po chwili Michał oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Mamy już za sobą pierwszy pocałunek. A to oznacza że zostało nam coraz mniej pierwszych razów.
- Pierwszych razów?
- No tak. Pierwszy pocałunek, pierwsza randka, pierwsza wspólna noc, pierwszy taniec.. I tak dalej. - odparł pewnie.
Patrzyłam mu w oczy nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Jesteś tego taki pewny?
- Tak, a dziś zabieram Cię na pierwszą randkę. - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
- Ee! Nie spoufalać mi się tam!- krzyknął Piotrek.
- Chyba za późno. - zaśmiał się głupio Krzysiek.
Pokazałam mu jakże kulturalnego środkowego palca.
- Bo Ci tym palcem oczka wydłubię młoda. - powiedział Krzysiek - Co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą?
Chciałam czymś w niego rzucić ale nie miałam przy sobie nic ciężkiego więc zwyczajnie dostał z laczka. Jako że wylądował centralnie na jego twarzy odwaliłam taniec szczęścia po czym kulturalnie mówiąc zaczęłam spieprzać aż się za mną kurzyło. Jestem złym człowiekiem i nie lubię dostawać za swoje. Niestety po dziesięciu minutach moja kondycja okazała się koszmarna więc oddychałam jak bym miała napad astmy.
-Nie bij proszę. Moja piękna twarz nie może ulec zmianie.- prosiłam libero i zasłaniałam się rękoma i nogami.
- Stój diablico. -powiedział i podszedł do mnie.
Czułam ze zginę. Zaczęłam odmawiać pacierz i żałować za grzechy.
- Kubiak zapisuje Ci moje trampki, Piotruś wiedz ze Cię kocham. Ciebie i Olę wiec Wam zostawiam mój samochodzik. Resztę rzeczy oddajcie potrzebującym. Powiedzcie moim bliskim ze ich kochałam. - zaczęłam mój łzawy wywód.
- Mi dajesz trampki, a im samochód? Z jakiej paki? -załamał ręce Michał.
- Bo nas kocha, a Ciebie nie. - zaśmiał się Piotrek.
Przyglądałabym się dalej tej rozmowie gdyby nie libero który złapał i nie przerzucił na swoje ramie. Biegał ze mną po całej hali dopóki trener nie wygonił nas z treningu, twierdząc że i tak jesteśmy bezużyteczni dziś. Krzysiek poszedł się przebrać,a ja rozłożyłam się na krzesełkach i kolanach Michała który to zaczął bawić się moimi włosami.
- Mogę Cię uczesać? - pyta patrząc na mnie jak typowe dziecko szczęścia.
- Czemu nie, ale ostrzegam że mogę zasnąć. - powiedziałam śmiejąc się i siadając tyłem do niego między jego nogami.

15 minut później.. 
Z punktu widzenia Michała.
-... no i ja mu mówię stary z taką grą to do Dynamo Dudki. - powiedziałem kończąc tworzyć warkocza tej ślicznej blondyneczce.
Nagle jej głowa opadła do przodu. Spojrzałem w jej stronę i zamarłem. Ona naprawdę zasnęła.
Delikatnie wziąłem ją na ręce i podszedłem do Pita.
- Cichy, Twoja siostra zasnęła.- powiedziałem po cichu śmiejąc się.
- Wiedziałem że ją zanudzisz. - zaśmiał się.
Popatrzyłem na niego z pogardą i powiedziałem że zaniosę ją do samochodu. Dobrze że pod halę przyjechałem autem. Piter poszedł ze mną, przy okazji zabierając jej rzeczy.
- Mmm misiu, masz taki faaajny kaloryfer.- powiedziała sennie Tośka wtulając się bardziej we mnie.
Uśmiechnąłem się pod nosem na jej uwagę.