piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 19 - Pozwól mi Cię kochać.

Zastanawiałam się co mu powiedzieć. Chcę dać mu szanse. Nam szansę. Ale boję się, że może się coś spieprzyć. Wstałam rano z myślą "Żyje się raz". Misiek jeszcze spał w pokoju gościnnym. Poszłam wziąć szybki prysznic i zrobiłam sobie kawę. Z kubkiem w ręku stanęłam w progu pokoju i patrzyłam jak spokojnie śpi. Chciałam położyć się obok niego i słuchać bicia jego serca. Przekręcając się na drugi bok zauważyłam, że śpi bez koszulki. Chciałam przelecieć palcami po każdym kawałku jego sześciopaka, całować każdy element tej cudownej układanki. Uczyć się go raz za razem. Ale wiedziałam, że nie mogę sobie na to pozwolić, więc tylko patrzyłam. Upiłam łyk napoju i poprawiłam pozycję przez co podłoga zaskrzypiała. Przerażona spojrzałam na niego i modliłam się by nie przyłapał mnie na wlepianiu wzroku w jego ciałko. Niestety, moje modlitwy się nie spełniły. Po chwili Pan Kubiak obudził się i tym swoim maślanym wzrokiem patrzył w moim kierunku.
- Dzień dobry piękna!- powiedział szczerząc się do mnie.
- Dzień dobry brzydki - powiedziałam wystawiając do niego język.
- Zrobiłaś mi śniadanie wredoto? Czy napalałaś się na mnie?
- Chciałbyś. Czekałam aż wstaniesz i skoczysz po coś do sklepu. - odparłam szczerząc się.
Pokręcił oczami i opadł na łóżko. Ja w tym momencie poszłam do kuchni i zrobiłam mu kawę.
Otworzyłam lodówkę i odkryłam że mogę go poczęstować jajecznicą z pomidorem i szczypiorkiem. Powiadomiłam go o tym, na co on odpowiedział hurraoptymizmem.
- Super, może być. - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- To fajnie, tylko musisz kupić jajka, pomidory i szczypiorek. - odparłam śmiejąc się.
Oj głodny Kubiak to zły Kubiak. Usłyszałam jak mruczy zły ubierając się.
- Tak, tak też Cię lubię.- odpowiedziałam.
Misiek usłyszawszy to przyszedł do mnie, położył mi dłonie na biodrach i spojrzał głęboko w oczy.
- No to mamy problem, bo ja Cię kocham. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Zrobiło mi się tak przyjemnie ciepło w środku. Zagryzłam wargę i musnęłam jego wargi swoimi.
- Mmm.. najchętniej zostałbym tu z Tobą ale kiszki mi marsza grają. Wrócę niedługo mała. - poszedł do drzwi i wyszedł z tym swoim cudownym uśmiechem.
Oparłam się o blat i dotknęłam policzków. Czułam jak cała twarz mi płonie. Powiedział, że mnie kocha. Wiem, że już wcześniej mi to mówił ale teraz widziałam to w jego oczach. Ta miłość po prostu aż mnie poraziła. Chciałam wyznać mu to samo ale jeszcze nie byłam na to gotowa. Bałam się mu zaufać, mimo że wiedziałam że on mnie kocha i byłam pewna że ja też coś czuję do niego.
Po jakimś czasie do mieszkania wrócił Misiek z torbą pełną zakupów. Zjedliśmy spokojnie śniadanie i usiedliśmy na kanapie by w końcu spokojnie porozmawiać.
- To może ja zacznę. - powiedziałam na co Michał kiwnął głową zgadzając się.- Wiem, że mnie kochasz ale nie czuję się gotowa by wyznać Ci to samo . Wiem, że Ci na mnie zależy ale boje się zaczynać coś między nami. Nie rozumiem dlaczego akurat ja? Przecież mógłbyś mieć każdą. Jesteś wspaniałym mężczyzną, masz świetne poczucie humoru i do tego te piękne oczy. Kiedy patrzyłam jak bawiłeś się z małymi Ignaczakami na boisku aż serce rosło. A ja? Jestem zwykłą, szarą postacią.
- Nie jesteś zwykła. Dla mnie jesteś idealna. Po prostu...Dziewczyno, pozwól mi Cię kochać i będę Cię kochać, nim sama pokochasz siebie. Pozwól mi Cię kochać i wszystkie Twoje kłopoty. Nie bój się, dziewczyno, pozwól mi pomóc. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy. 
Patrzyłam w jego oczy i czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Nigdy nie słyszałam piękniejszego wyznania.
Nie myśląc więcej wpiłam się w jego usta. Całowałam go tak jakby jutra miało nie być. Jakbyśmy nie mieli nic prócz siebie nawzajem. Jego język powoli pieścił mój. Boże, jak on wspaniale całuje.
- Wiem, że nie jesteś gotowa by wyznać mi miłość. Rozumiem i poczekam. - odpowiedział kiedy oderwaliśmy się od siebie i przyłożył swoje czoło do mojego.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i przytuliłam go.
- To co? Czy chciałabyś być ze mną? - zapytał.
Zaśmiałam się lekko i w odpowiedzi pocałowałam go czule.
- Od dziś jesteś mój. - powiedziałam patrząc mu w oczy.
Michał w odpowiedzi pocałował mnie lekko w nos i powiedział :
- A Ty moja aniołku.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Rozdział 18. - Przestań patrzeć na nią jak na mięso!

Weszliśmy na sale Pita z szerokimi uśmiechami na twarzy. Braciszek leżał na łóżku i oglądał telewizję. Szaleństwo, skoro był tam telewizor to musiała być to jakaś sala VIP. Rzuciłam się na jego łóżko i położyłam obok.
- Co oglądasz połamańcu? - spytałam całując go w policzek.
- Telewizję, nie widać? - powiedział lekko się uśmiechając.
- Wow. Jakie Ty tu masz luksusy. Przyznaj, dałeś im w łapę-powiedziałam śmiejąc się.
- Tak, kiedy byłem w śpiączce zrobiłem im przelew. - odparł ironicznie Piotrek.
Na samo wspomnienie minionych wydarzeń lekko zrzedła mi mina. Przytuliłam go mocno i powiedziałam ze łzami w oczach:
- Tęskniłam gamoniu.
- Wiem ale nie płacz już. Żyję i nigdzie się nie wybieram.
Michał patrzył na nas z uśmiechem. Mrugnęłam do niego, a ten posłał mi buziaka. Czułam się jak nastolatka. Spędziliśmy miły dzień. Widziałam, że Piotrek czuł się coraz lepiej. Cieszyłam się z tego powodu. W tym momencie był dla mnie najważniejszy.
Wyczuwałam palące spojrzenie Michała. Patrzył na mnie jak szpak na czereśnie. Zaczęłam się zastanawiać czy nie pomylił zakochania z pragnieniem seksu. No przecież, jakby rozbierał mnie wzrokiem.
- Kubiak, przestań patrzeć na nią jak na mięso! To moja siostra, do cholery. - powiedział Piotrek powoli się denerwując.
- Przepraszam. - odparł pesząc się.
Przewróciłam oczami i wstałam z łóżka. Powiedziałam chłopakom że idę po kawę i że mają być grzeczni. Zaczęłam się zastanawiać, z kim ja do jasnej anielki żyję? I co mam zrobić z Kubiakiem? Jeśli myślał, że jestem łatwa to się grubo mylił. Czy my.. byliśmy już parą? Mieliśmy spróbować, a ja już mam wątpliwości. Bez sensu. Stanęłam przy automacie i kliknęłam na napój. Czekałam, aż kubek się napełni.
W tym samym czasie. Sala Nowakowskiego. 
Z perspektywy Michała. 
Nie podoba mi się to, jak spojrzała na mnie Tosia. Jakby nie była pewna tego wszystkiego. Wiedziałem, że ją kocham. Byłem tego pewny. Bałem się, że znów ją stracę. Siedziałem obok łóżka Nowakowskiego patrząc bezmyślnie w telewizor.
- A Ty co? Udajesz, że Cię tu nie ma? - drwił Piter.
Wysiliłem się na uśmiech pod tytułem "Spierdalaj".
- Widzę, że coraz lepiej Wam się układa. Wiedz jednak, że Tosia stała się moim oczkiem w głowie. Jak tylko się dowiem, że uroniła przez Ciebie chociaż jedną łzę, nie będę patrzył na to czy jesteśmy kumplami tylko Ci wpierdole. Rozumiesz? - powiedział patrząc na mnie poważnie.
- Piotrek, znasz mnie. Wiesz, że mi na niej zależy. Powiedziałem jej, że ją kocham. Nie mam zamiaru jej stracić. Nikogo tak nie kochałem. Nawet Moniki, a wiesz że chciałem się z nią ożenić. - powiedziałem załamując ręce.
Kiwnął głową i wrócił do oglądania pierdół. A ja siedziałem i patrzyłem jak Tosia wraca do sali. Była piękniejsza niż wszystkie inne. Była inteligentniejsza niż nie jedna znana mi kobieta. Serce miała tak ogromne, że mogłaby pomieścić w nim cały świat. Kiedy patrzyłem na nią jak bawiła się z dziećmi Ignaczaka, byłem jeszcze pewniejszy tego iż chcę by była matką moich dzieci.
Wiem, że może się to wydawać dziwne, bo stosunkowo krótko się znamy ale to było jak grom z jasnego nieba.
Tosia podała mi kawę i walnęła się z powrotem na łóżko Piotrka. Oglądali razem jakiś serial o nazwie "Jak poznałem Waszą matkę?" . Co chwila wybuchali śmiechem słuchając niektórych kwestii aktorów. Cieszyło mnie to jak dobrze tych dwoje się dogaduje. Dobrze, że Piter nie odrzucił jej po dowiedzeniu się całej prawdy od jego matki. Z drugiej strony jak można ją w ogóle odrzucić? Jest doskonała. To prawda, ma cięty język ale to tylko dodawało jej seksapilu.
-... prawda, Michał? - spytał szczerząc się do mnie Nowakowski.
- Co? - spytałem jakby budząc się ze snu.
- Jajco. Pytałem czy nie uważasz, że Barney jest podobny do Kurasia? - powtórzył szczerząc się.
Przekrzywiłem głowę i przez chwilę obejrzałem kawałek serialu.
- No może trochę. Ale Kuraś nie wymyśla takich sposobów na podryw. - odparłem.
- Tak, faktycznie. " Cześć, jestem Kurek. Bartek Kurek, chcesz spróbować mojego monte?" - parodiował Piotrek, a ja z Tosią płakaliśmy ze śmiechu.
-Naprawdę? I to działa? - zapytała Antosia ocierając łzy.
- Chciałbym powiedzieć, że nie. - powiedziałem kręcąc ze śmiechem głową.
- Ło Matko z Ojcem. - powiedziała i przybiła facepalma.
Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas i Piotrek wyrzucił nas do domu. Chciałem iść przekimać się w hotelu ale pani Nowakowska nie chciała nawet o tym słyszeć, twierdząc, że jej mieszkanie jest wystarczająco duże by pomieścić naszą trójkę. No tak, przecież jest jeszcze Ola.
- Myślę że powinniśmy porozmawiać Tosiu. - powiedziałem łapiąc ją za dłoń.
- Jest już późno. Porozmawiamy jutro. Chcę spokojnie pomyśleć. - odpowiedziała.
Chce pomyśleć.. Czyli jest źle. Wiedziałem, że nie będzie łatwo ale nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak.