poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział 22.- Będziesz musiał się postarać.

- Dzień dobry.- usłyszałam z ust ojca, gdy otworzyłam drzwi.
Ubrany jak zwykle gdy go widywałam elegancko. Koszula podkreślała niebieski kolor jego oczu, które notabene były identyczne jak moje. Jak na mężczyznę w jego wieku był całkiem w niezłej formie.
- Dzień dobry. Wejdź. - odparłam i otworzyłam szerzej drzwi.
Ojciec kiwnął głową i zdjąwszy uprzednio buty wszedł. Po wcześniejszym zapytaniu czego się napije poszłam do wyspy i zrobiłam mu kawę. Usiedliśmy wygodnie na kanapie w salonie.
- Ładnie się urządziłaś Antosiu. -powiedział ojciec po względnym rozejrzeniu się.
- Dziękuję, zapracowałam na nie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Tato, o czym chciałeś rozmawiać. - odezwał się Piotrek.
- Tak właściwie to sprawa głównie dotyczy Tosi. Chodzi o to, że kiedy Twoja mama powiedziała mi, że jest w ciąży nie chciałem jej zostawić samej. Jednak wiesz jaka była. Nie chciała ode mnie pieniędzy, a wiedziała, że nie opuszczę żony i małego Piotrka.  Ale kiedy Marzena dowiedziała, zagroziła, że odbierze mi syna i zostawi z niczym. Obiecałem sobie, że chociaż spróbuję Wam pomóc. Po rozmowie z Anną uzgodniliśmy, że utworzę dla Ciebie konto oszczędnościowe, do którego miałaś mieć dostęp po ukończeniu 18 roku życia. Co miesiąc przelewałem Ci pieniądze. Anna obiecała mi, że gdy będzie miała jakiekolwiek problemy, powiadomi mnie.. - przy tych słowach w oczach ojca zalśniły łzy.
- Zaraz, chcesz powiedzieć, że gdzieś tam mam konto oszczędnościowe z dodatkowym hajsem? - spytałam nic nie rozumiejąc.
- Chcę powiedzieć, że przez te lata uzbierała się tam bardzo ładna sumka. Jest tylko Twoja i zrobisz z nią co tylko chcesz.
Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Byłam w takim szoku, że patrzyłam tylko na ojca i na Piotrka. Jednak po chwili się otrząsnęłam.
- Jeśli myślisz, że po tych wszystkich latach, gdy zastanawiałam się dlaczego mój tatuś mnie nie kocha i co zrobiłam źle, te pieniądze sprawią że nagle będziemy się zajebiście dogadywać jesteś w błędzie. Nie jestem zabawką. Mnie nie da się kupić. - odparłam coraz to bardziej nabuzowana.
- Antosia, przestań..- próbował Piotrek.
- Nie, ona ma racje. To wszystko jest moją winą. Nie pomogłem Ci. Zostawiłem Cię samą. Żałuję tego najbardziej na świecie. Chciałem być obecny w Twoim życiu. Naprawdę tego chciałem. Zawsze marzyłem o córce. Kiedy zobaczyłem Cię taką malutką w domu rodziców Anny, pokochałem Cię całym sercem. Kocham Ciebie i Piotrka. Jesteście dla mnie wszystkim. I zrobię wszystko by naprawić nasze relacje. - powiedział ojciec ściskając moją dłoń.
Patrzyłam w jego oczy i widziałam w nich szczerość i miłość. Łzy, które teraz spływały mu po policzkach ściskały mi serce.
- Będziesz musiał się postarać. Ale... - westchnęłam czując gulę w gardle.-  widzę dla nas szanse.
Kiedy tylko to powiedziałam ojciec chwycił mnie w ramiona i przytulił z całej siły. Przestałam się hamować i rozpłakałam się. Marzyłam o tej chwili, od kiedy tylko pamiętam. Czułam jak się trzęsie.
Spojrzałam na Piotrka, ten lekko się uśmiechnął do mnie i mrugnął oczkiem. Ojciec puścił mnie z objęć i popatrzył na syna.
- Synku, przepraszam, że nic Ci nie powiedziałem o Antosi. Że dowiedziałeś się tak, a nie inaczej. Mam nadzieję że zdołasz mi wybaczyć. Że oboje zdołacie mi wybaczyć.
- Oj tato. Jesteśmy rodziną. A Tośka to moja mała siostrzyczka, którą zawsze chciałem mieć. Będę Cię bronił przed imbecylami siorka. - powiedział Piotrek i objął mnie ramieniem.
- Dzięki braciszku ale mam już swojego imbecyla. - odparłam ze śmiechem.
- Masz kogoś? - spytał zdziwiony ojciec.
- Tak, jest z Kubiakiem. W końcu Misiek się ustatkował.- zaśmiał się Piter.
Wieczór spędziliśmy we trójkę poznając się lepiej i śmiejąc. Oby było już tylko lepiej.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Rozdział 21 - spisuje testament i daje nam po milionie?


Następnego dnia rano wstałam z łóżka zastanawiając się, jakim u licha cudem znalazłam się w moim pokoju? Poszłam do łazienki i uprzednio zdejmując z siebie ciuchy władowałam się pod prysznic. 
- Do you believe in life after love? I can feel something inside me say I really don't think you're strong enough no. - śpiewałam gdy gorąca woda spływała po moim ciele. 
Muzyka wypełniała od zawsze moje serce. Śpiewałam gdy byłam szczęśliwa, gdy byłam smutna. Robiłam to gdy tylko nadarzała się okazja. Wiele ludzi mówiło mi, że mam talent, że powinnam się zająć tym na stałe ale nie uważałam się za wystarczająco silną, by brać udział w tym wyścigu szczurów. Śpiewałam czasem po jakichś knajpkach, na karaoke czy coś ale to było tylko dla zabawy. Lub kiedy przegrywałam zakłady z Kamilem.
Już wczuwałam się w piosenkę gdy usłyszałam jak drzwi od łazienki się otwierają.
- Cher to Ty? - spytał Misiek wchodząc do środka. 
- Misiek ja się tu kąpię. Możesz zaczekać aż skończę? - spytałam lekko się denerwując.
- A umyć Ci plecki? - czułam że szczerzy się jak głupi. 
- Kubiak cholera. 
- Nowakowska pośpiesz się, bo Piter dzwonił z wiadomością, że niedługo będzie. 
- Moment. Zrób mi kawę. - odparłam ze spokojem.
- A magiczne słowa to co? 
- Proszę? 
- Chodziło mi o " Kochanie zrób mi proszę kawkę, a będę Cię wiecznie kochać" ale tym też się zadowolę. - odpowiedział śmiejąc się ze mnie.
Pokręciłam oczami i szybko zmyłam z siebie szampon. Umyłam zęby, wysuszyłam głowę i owinięta ręcznikiem ruszyłam do sypialni. 
- Skarbie, w ręczniku widuję Cię częściej niż w ubraniu.- zaśmiał się Kubiak na mój widok.
- Coś Ci się nie podoba? - spytałam podnosząc do góry brew.
- Jak dla mnie możesz chodzić nawet nago. 
Wzruszyłam ramionami ze śmiechem. Zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę i Michał musiał już jechać. Ciężko mi było się z nim rozstać. Tuliłam się do niego jakby do następnego spotkania dzieliły nas lata świetlne, a nie przyszły weekend. Oczy napełniły mi się łzami. 
- Kocham Cię aniołku. - powiedział patrząc mi w oczy i trącając nosem mój nos.
Kiwnęłam głową z uśmiechem.
- Jedź powoli i daj znać jak już będziesz w domu. - powiedziałam i pocałowałam go delikatnie. 
- Narazie maleńka. - powiedział mrugając do mnie oczkiem.
Gdy upewniłam się że odjechał weszłam do mieszkania. Posprzątałam trochę mieszkanie i wzięłam się za obiad. Jako że nie miałam pomysłów, postawiłam na spaghetti w sosie słodko-kwaśnym.
Już kończyłam sos, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Okazało sie że to mój braciszek.
- Siemaneczko siostra. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Cześć braciszku. Zapraszam.
- Co tak pachnie?
- Obiad zrobiłam. Akurat się załapiesz. Chcesz coś do picia?
- Kawę proszę.
Mrugnęłam do niego okiem i skierowałam się do wyspy. Nastawiłam ekspres i czekałam.
- To o czym chce rozmawiać ojczulek? - spytałam opierając się o blat.
- Nie wiem ale to podobno ważne.
- Spisuje testament i daje nam po milionie? - spytałam z ironią.
Piotrek spojrzał na mnie spod byka.
- Nie bądź sarkastyczna.
- To jaka mam być? Ja rozumiem Piotrek, że on jest dla Ciebie wzorem. To norma, w końcu to Twój ojciec. Chronił Cię i zawsze był przy Tobie ale ja nie miałam takiego szczęścia. Jestem tym niechcianym dzieckiem. Tym ukrywanym. Przypomniał sobie o mnie dopiero po śmierci mamy. Potrzebował dwudziestu trzech  lat by uporać się z tym że ma nieślubne dziecko. Więc proszę nie mów mi jak mam się zachowywać w stosunku do niego. - odparłam zaciskając zęby.
Nie chciałam się z nim kłócić ale nie lubiłam jak ktoś wypowiadał się w kwestiach w których nie miał bladego pojęcia.
- Rozumiem że możesz go nienawidzić za to wszystko ale to jest mój ojciec. Chociaż ze względu na mnie okaż mu minimum szacunku. - poprosił Piotrek patrząc na mnie ze smutkiem.
- Piotrek.. Ja go nie nienawidzę. Ja go nie znam. To jest dla mnie kompletnie obcy mężczyzna, który oczekuje ode mnie Bóg wie czego.
Piotrek nic nie mówiąc podszedł i mnie przytulił.
- Nie mam nikogo prócz Ciebie. Nie mam żadnej rodziny.
- Masz mnie i Olę, która nawiasem mówiąc za Tobą przepada.
Uśmiechnęłam się ciepło i odparłam:
- Oboje jesteście dla mnie bardzo ważni.
Posiedzieliśmy jeszcze, nakarmiłam Piotrka, który był zachwycony moimi umiejętnościami kulinarnymi.
- Zamieszkaj z nami. Będziesz nam gotować. - rozpływał się.
Zaśmiałam się z jego propozycji. Wydurnialiśmy sie jeszcze chwilę gdy rozdzwonił się dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry..- usłyszałam.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 20. To mój naturalny zapach.

Wieczorem poszliśmy na spacer i do kina. Wybraliśmy jakąś komedie romantyczną. Film okazał się denny ale dzięki komentarzom Kubiego płakałam ze śmiechu.
Wychodząc z sali Misiek powiedział:
- Dlaczego w każdym filmie jest tak, że poznają się, jest fajnie, później coś się pieprzy ale na koniec i tak są razem z trójką dzieci.
- Też o tym pomyślałam. - odparłam ze śmiechem.
Chwycił mnie za dłoń i razem przemierzaliśmy łódzkie ulice.
- Kochanie, nie żeby coś ale kiedy Ty wracasz do Jastrzębia? W końcu musisz grać. - spytałam smucąc się.
- Jutro rano muszę wracać. Miałem kilka dni przerwy by moja kostka odpoczęła ale teraz muszę wracać. - odparł tuląc mnie mocno do siebie.
Kiwnęłam i wdychałam jego zapach. Szliśmy spokojnie przez miasto. Uwielbiałam je w nocy. Miało swój urok. Coś niepowtarzalnego.
W pewnym momencie rozdzwonił się mój telefon.
- Hej Piotrek.- powiedziałam odbierając.
- Tosia, co tam? - zapytał.
- W porządku, spacerujemy z Miśkiem.  A Ty jak? Jak się czujesz?
Michał usłyszawszy swoje imie zaczął mocno mnie do siebie przytulać i całować po szyi. W tym momencie kochałam go jak głupia.
- W porządku, jutro wychodzę ze szpitala. Dzwonił tata. Chciał byśmy się spotkali.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.. - odparłam zagryzając wargę.
Michał kompletnie przeszkadzał mi w skupieniu myśli. Jego wargi błądziły po mojej szyi wyznaczając tor. Czułam jak podnosi mi się temperatura ciała.
- Michał, rozmawiam z bratem. Poczekaj moment.- powiedziałam zakrywając telefon i cmokając go w nos.
- Co na to Marzena? - zwróciłam się z powrotem do Pita.
- Tym się nie martw. Podobno chce o czymś z nami porozmawiać.
- W porządku. Kiedy?
- Jutro, powiedział że przyjedzie do Ciebie. Więc ja też się tam pojawię. - powiedział.
Czułam, że się uśmiecha. To niesamowite, że tak się do niego przywiązałam po tych paru miesiącach. Zastanawiałam się co bym zrobiła bez niego.
- Jasne, do zobaczenia braciszku. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Do jutra siostrzyczko.
Zakończyłam rozmowę z bratem i wrzuciłam telefon do kieszeni.
- Strasznie podobają mi się Twoje perfumy. - powiedział Michał tuląc się do moich pleców i wdychając mój zapach.
- To mój naturalny zapach. - odpowiadam szczerząc się.
Wróciliśmy tanecznym krokiem do mieszkania. Kiedy tylko weszliśmy, Michał doskoczył do mnie, przyparł do ściany i zaczął całować. Rękami błądził po moim ciele. Jakby chciał zapamiętać każdy element mnie. Kiedy chciał ściągnąć moją koszulkę włączyła mi się czerwona lampka w głowie. Odepchnęłam go od siebie. Michał spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc z ledwością łapiąc oddech.
- Co się dzieje maleńka? - spytał podchodząc do mnie.
- Nie jestem jeszcze gotowa. - odpowiedziałam.
- W porządku, nie naciskam. - powiedział całując mnie delikatnie.
Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów i objadaniu się pizzą. Przy drugim filmie zasnęłam z głową na kolanach Misia.
Z perspektywy Michała.
Antosia zasnęła przy oglądaniu jakiegoś dziwnego thrillera. Bawiłem się kosmykami jej włosów kiedy przestała zwracać uwagi na akcję filmu . Była taka słodka. Uważając by się nie obudziła wziąłem ją na ręce i najdelikatniej jak mogłem zaniosłem ją do sypialni. Przykryłem ją kołdrą i delikatnie pocałowałem ją w czoło. Kiedy uśmiechnęła się przez sen czułem jak mi serce zrobiło salto. Byłem w niej zakochany jak nastolatek. Mimo iż nie znaliśmy się tak dobrze, nie znałem jej natręctw wiedziałem że ją kocham. Poszedłem wziąć prysznic. Nie chciałem jej zostawiać samej. 
Martwiłem się też o to co może wyniknąć z tej jej rozmowy z ojczulkiem. Wiedziałem, że Piotrek nie da jej zrobić krzywdy. Widać, że ją kocha. Cieszyłem się, że ma kogoś tak dobrego przy sobie. Piter z Olą to najlepsi ludzie jakich znam. 
Spojrzałem w lustro i pomyślałem że dzięki tej dziewczynie wszystko się zmieniło. 
Położyłem się do łóżka i z uśmiechem na ustach zasnąłem. 
Teraz może być już tylko lepiej.