wtorek, 9 sierpnia 2016

Rozdział 21 - spisuje testament i daje nam po milionie?


Następnego dnia rano wstałam z łóżka zastanawiając się, jakim u licha cudem znalazłam się w moim pokoju? Poszłam do łazienki i uprzednio zdejmując z siebie ciuchy władowałam się pod prysznic. 
- Do you believe in life after love? I can feel something inside me say I really don't think you're strong enough no. - śpiewałam gdy gorąca woda spływała po moim ciele. 
Muzyka wypełniała od zawsze moje serce. Śpiewałam gdy byłam szczęśliwa, gdy byłam smutna. Robiłam to gdy tylko nadarzała się okazja. Wiele ludzi mówiło mi, że mam talent, że powinnam się zająć tym na stałe ale nie uważałam się za wystarczająco silną, by brać udział w tym wyścigu szczurów. Śpiewałam czasem po jakichś knajpkach, na karaoke czy coś ale to było tylko dla zabawy. Lub kiedy przegrywałam zakłady z Kamilem.
Już wczuwałam się w piosenkę gdy usłyszałam jak drzwi od łazienki się otwierają.
- Cher to Ty? - spytał Misiek wchodząc do środka. 
- Misiek ja się tu kąpię. Możesz zaczekać aż skończę? - spytałam lekko się denerwując.
- A umyć Ci plecki? - czułam że szczerzy się jak głupi. 
- Kubiak cholera. 
- Nowakowska pośpiesz się, bo Piter dzwonił z wiadomością, że niedługo będzie. 
- Moment. Zrób mi kawę. - odparłam ze spokojem.
- A magiczne słowa to co? 
- Proszę? 
- Chodziło mi o " Kochanie zrób mi proszę kawkę, a będę Cię wiecznie kochać" ale tym też się zadowolę. - odpowiedział śmiejąc się ze mnie.
Pokręciłam oczami i szybko zmyłam z siebie szampon. Umyłam zęby, wysuszyłam głowę i owinięta ręcznikiem ruszyłam do sypialni. 
- Skarbie, w ręczniku widuję Cię częściej niż w ubraniu.- zaśmiał się Kubiak na mój widok.
- Coś Ci się nie podoba? - spytałam podnosząc do góry brew.
- Jak dla mnie możesz chodzić nawet nago. 
Wzruszyłam ramionami ze śmiechem. Zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę i Michał musiał już jechać. Ciężko mi było się z nim rozstać. Tuliłam się do niego jakby do następnego spotkania dzieliły nas lata świetlne, a nie przyszły weekend. Oczy napełniły mi się łzami. 
- Kocham Cię aniołku. - powiedział patrząc mi w oczy i trącając nosem mój nos.
Kiwnęłam głową z uśmiechem.
- Jedź powoli i daj znać jak już będziesz w domu. - powiedziałam i pocałowałam go delikatnie. 
- Narazie maleńka. - powiedział mrugając do mnie oczkiem.
Gdy upewniłam się że odjechał weszłam do mieszkania. Posprzątałam trochę mieszkanie i wzięłam się za obiad. Jako że nie miałam pomysłów, postawiłam na spaghetti w sosie słodko-kwaśnym.
Już kończyłam sos, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Okazało sie że to mój braciszek.
- Siemaneczko siostra. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Cześć braciszku. Zapraszam.
- Co tak pachnie?
- Obiad zrobiłam. Akurat się załapiesz. Chcesz coś do picia?
- Kawę proszę.
Mrugnęłam do niego okiem i skierowałam się do wyspy. Nastawiłam ekspres i czekałam.
- To o czym chce rozmawiać ojczulek? - spytałam opierając się o blat.
- Nie wiem ale to podobno ważne.
- Spisuje testament i daje nam po milionie? - spytałam z ironią.
Piotrek spojrzał na mnie spod byka.
- Nie bądź sarkastyczna.
- To jaka mam być? Ja rozumiem Piotrek, że on jest dla Ciebie wzorem. To norma, w końcu to Twój ojciec. Chronił Cię i zawsze był przy Tobie ale ja nie miałam takiego szczęścia. Jestem tym niechcianym dzieckiem. Tym ukrywanym. Przypomniał sobie o mnie dopiero po śmierci mamy. Potrzebował dwudziestu trzech  lat by uporać się z tym że ma nieślubne dziecko. Więc proszę nie mów mi jak mam się zachowywać w stosunku do niego. - odparłam zaciskając zęby.
Nie chciałam się z nim kłócić ale nie lubiłam jak ktoś wypowiadał się w kwestiach w których nie miał bladego pojęcia.
- Rozumiem że możesz go nienawidzić za to wszystko ale to jest mój ojciec. Chociaż ze względu na mnie okaż mu minimum szacunku. - poprosił Piotrek patrząc na mnie ze smutkiem.
- Piotrek.. Ja go nie nienawidzę. Ja go nie znam. To jest dla mnie kompletnie obcy mężczyzna, który oczekuje ode mnie Bóg wie czego.
Piotrek nic nie mówiąc podszedł i mnie przytulił.
- Nie mam nikogo prócz Ciebie. Nie mam żadnej rodziny.
- Masz mnie i Olę, która nawiasem mówiąc za Tobą przepada.
Uśmiechnęłam się ciepło i odparłam:
- Oboje jesteście dla mnie bardzo ważni.
Posiedzieliśmy jeszcze, nakarmiłam Piotrka, który był zachwycony moimi umiejętnościami kulinarnymi.
- Zamieszkaj z nami. Będziesz nam gotować. - rozpływał się.
Zaśmiałam się z jego propozycji. Wydurnialiśmy sie jeszcze chwilę gdy rozdzwonił się dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry..- usłyszałam.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział :D Bardzo przyjemnie się go czytało. Czytając o Tosi i Michale, cały czas się uśmiechałam. Oni po prostu są dla siebie stworzeni! ❤
    Mam nadzieję, że relacje Tosi i jej taty chociaż nieco się ocieplą i będą mogli żyć jak normalna, prawdziwa rodzina. Chociaż po tym, co zrobił jej tata, może być to bardzo trudne. Dobrze, że Tosia ma w życiu trzy swoje ukochane osoby, na które może liczyć - Piotrka, Olę no i Michała. Czekam na kolejne rozdziały i życzę dużo weny! :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do siebie. :*
    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń