piątek, 24 lutego 2017

Rozdział 33- Pijany Michaś, to fajny Michaś.

Wiesz, kiedy jest prawdziwa miłość? Kiedy możesz być pewna, że jesteś dla niego najważniejsza?
Nie wtedy, gdy budzi Cię śniadaniem do łóżka. Nie wtedy, gdy przy kumplach całuje Cię w czoło ze słowami "Aniołku wyglądasz prześlicznie". Słowa to słowa. Może to zabrzmieć komicznie ale dla mnie prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy mężczyzna mojego życia wraca do domu, nawalony jak szpadel i gdy chcę go rozebrać drze się po mnie bym "spieprzała, bo on już znalazł tą jedyną".
Tak, właśnie w takim stanie mój Michał wrócił do domu po wieczorze kawalerskim. Cóż, nie będę udawała, że kiedy znalazłam tego barana leżącego na klatce schodowej śpiewającego jakieś durne serenady byłam zadowolona.
- Brawo kochanie, przebiłeś samego siebie.- powiedziałam próbując go jakoś podnieść z posadzki.
- Aniele skąd tu się wzięłeś.. wziołś.. szz.. kurwa. - mamrotał pod nosem.
Westchnęłam i rzuciłam go na łóżko. Ściągnęłam mu buty, skarpetki i kiedy próbowałam rozpiąć mu pasek, mój facet nagle się ożywił.
- Spiepszaaaaj Aniele, mam Tosinkę. Toosia, gdzie jesteś?!- darł się po całym mieszkaniu wstając z łóżka.
- Skarbie, to ja Tosia. Twoja przyszła żona.- powiedziałam lekko się uśmiechając.
Nie powiem, rozczulił mnie ten mój gamoń.
Gdy tylko to powiedziałam Misiek otworzył szerzej oczy, uśmiechnął się w pijacki sposób i zrobił dzióbek jakby chciał mnie pocałować.
- Kocham Cię ale walisz wódą Misiałku. - odparłam lekko popychając go z powrotem na łóżko.
- Tosia, a zrobimy sobie bejbiii?
- Co? -spytałam krztusząc się powietrzem.
- No takiego małego aniołka jak Ty albo takiego małego Michasia. Ale byś była seksowna w ciąży.
Uniosłam brew w górę i spojrzałam na niego z politowaniem.
Rozpięłam mu spodnie i zabrałam się za ściąganie ich nogawka po nogawce.
- Ale będziemy mieć piękne dzieci kochanie. - zamruczał.
- Kij z tym, że jestem w drugim miesiącu ciąży. - mruknęłam.
Pogłaskałam się po jeszcze płaskim brzuchu. Rozpięłam koszulę Kubiakowi, zgarnęłam wszystkie jego rzeczy i poszłam do łazienki by wrzucić je do kosza na pranie. Gdy wróciłam do sypialni mój narzeczony spał w najlepsze wtulony w mój szlafrok.
No i jak tu go nie kochać? - pomyślałam.
Położyłam się obok niego i cmoknęłam go w czoło.
Nigdy nie zapomnę jego reakcji na wieść, że spodziewam się naszego dziecka.
Nie mogłam powiedzieć mu tego w normalny sposób. Przyszłam do niego z pudełeczkiem. Kubi akurat oglądał jakiś film akcji. Gdy otworzył pudełeczko w środku znalazł mini replikę jego koszulki reprezentacyjną i parę maleńkich bucików. Spojrzał na mnie oczami pełnymi łez. Tulił mnie do siebie i płakał. Kiedy opanował emocje podniósł moją koszulkę i zaczął mówić do mojego brzucha. 
- Cześć fasolko. Tu Twój tatuś. Kocham Ciebie i Twoją mamę najbardziej na świecie. Będę Was strzegł jak oka w głowie. 
Starałam się pohamować emocje jednak po tych słowach płakałam razem z nim. 
Kochałam, kocham i będę kochać tego mężczyznę. Jest najlepszym co mnie spotkało. 

Z perspektywy Michała, następnego dnia. 
Z wielkim bólem otworzyłem oczy. Jezu, Tosia mnie zabije. Głowa bolała mnie jak nigdy. W ustach miałem Saharę . Na stoliku nocnym zauważyłem dwie tabletki z karteczką "Weź mnie" oraz szklankę wody z karteczką " Wypij mnie". Uśmiechnąłem się do siebie. Ta kobieta to prawdziwy anioł.
Wedle rady zażyłem tabletki, popiłem je wodą i ruszyłem w kierunku prysznica. Zimna woda dobrze mi zrobiła. W całym mieszkaniu panowała cisza, która lekko mnie przeraziła. Na lodówce zobaczyłem kartkę od mej miłości.
Michałku, 
Jestem na zakupach z Olą. Zrobiłam Ci kanapki, są w lodówce.
Gdybyś czegoś potrzebował, dzwoń. 
Twój "Anioł".
<3 
Otworzyłem lodówkę, a w niej znalazłem obiecane przez Tosię kanapki, zrobiłem sobie kawę i włączyłem telewizję. Już za tydzień nasz dzień. Antosia była zestresowana, widziałem to po niej. Mnie samemu nie było łatwo. Moim świadkiem został Kamil, przyjaciel Antosi, natomiast świadkową Nowakowskiej miała zostać moja kuzynka, która zawsze była dla mnie jak siostra. 
Jednego byłem pewny. Kochałem ją i nasze dzieciątko całym sercem. 

niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział 32. Ona ma coś z głową. Big Day.

 Jakiś czas później..
Hala w Krakowie wypełniona po brzegi. Cóż nie ma co się dziwić. Już niedługo ma się odbyć pojedynek tytanów. Polska vs Rosja. Zwycięzca bierze wszystko. Stałam wśród kibiców, obok Oli Nowakowskiej dumnie dzierżąc na rękach ich półroczną córeczkę. Nela, bo tak nazywała się pociecha mojego brata, była niczym skóra zdjęta z Oli. Te same wielkie oczęta i blond włoski. Jak można się domyślić zostałam chrzestną tego małego szatana. No cóż, charakterek na pewno odziedziczyła po ciotce. 
- Tośka, musicie pomyśleć o swoim potomku. Pasuje Ci .- powiedziała uśmiechając się do mnie Monika, żona Fabiana. 
Tssa, na pewno. Już lecę. - pomyślałam uśmiechając się do niej.
 Nie przepadałam za tą dziewczyną, jednak Drzyzga był tak kochanym człowiekiem, że postanowiłam chociaż spróbować zaakceptować panią Drzyzgę. 
- Jeszcze nam się nie śpieszy. Poza tym chciałabym pójść do ślubu z taką figurą. - odparłam śmiejąc się. 
Odpowiedziała mi uśmiechem i usiadła obok Oli. Trochę zdziwiło mnie to, bo zawsze siadała w miejscu dla VIP-ów. 
- Ty nie idziesz do reszty dziewczyn? - spytała moja bratowa jakby czytała mi w myślach. 
- Nie, chcę poczuć atmosferę. Chcę dziś bawić się razem z kibicami. - odpowiedziała. 
Drużyny wyszły na boisko. Gdy tylko Michał zobaczył mnie na trybunach od razu cmoknął w moim kierunku. Podniosłam wysoko w górę zaciśniętą w pięść dłoń, pokazując mu, że trzymam za niego w kciuki. Widziałam jak bardzo był zestresowany. 
Kibicowałyśmy  na całego, co bardzo się opłaciło. Nasza reprezentacja rozgromiła Ruskich 3:1 Gardło miałam zdarte tak bardzo, że gdy po meczu chciałam powiedzieć coś Oli wyszło jedynie "ksz ksz". 
Już miałyśmy zbierać się do wyjścia, gdy usłyszałyśmy głos komentatora. 
- Prosimy wszystkich o pozostanie na miejscach. 
Gdy wszyscy znów usiedli z głośników popłynęła dobrze znana melodia.
Jako, że uwielbiam Bruno Marsa po chwili zaczęłam kołysać się do rytmu.
W pewnym momencie na parkiet wbiegli przebrani już (kiedy mieli na to czas?!) siatkarze, jednak nigdzie nie mogłam dostrzec mojego Miśka. Panowie w rękach trzymali różyczki i dygali do piosenki. Nie wiedząc jakim cudem poczułam, że unoszę się nad ziemią. Dopiero parę sekund później ogarnęłam, że z krzesełka podniósł mnie sam trener Antiga z Ignaczakiem. Na rękach zanieśli mnie na parkiet i posadzili w specjalnie przygotowanym fotelu. Wciąż nie ogarniałam co się dzieje. Na jakiekolwiek pytania Krzysiek reagował jednym zdaniem: 
- Zamknij się i patrz. Big day for Tosia. 
Po chwili tanecznym krokiem zbliżali się do mnie siatkarze z różyczkami. Jak nie Winiar z Kłosem tańczący tango, to Drzyzga robiący szejki machał mi zadkiem przed twarzą. Łzy leciały mi po policzkach ze śmiechu, gdy miałam już cały piękny bukiet panowie ustawili się w rządek. 
Ni stąd ni zowąd pojawił się on. Michał w pięknym garniturze, z wielkim bukietem w rękach i mikrofonie. Podszedł do mnie z pięknym uśmiechem. 
- No czeeeść tęskniłaś? - spytał, na co cała hala wybuchnęła śmiechem. 
- Bardzo. - odpowiedziałam szczerze. 
- Kochanie, gdy Cię poznałem dwa lata temu pomyślałem sobie - "Ona ma coś z głową". Każdego dnia udowadniałaś mi, że miałem rację. Pokazałaś, że jak wariatka potrafisz kochać całym sercem, że dla Ciebie najważniejsi są rodzina i przyjaciele, że potrafisz wybaczać. Że gdy się boisz, jesteś gotowa by uciec przez okno. Dlatego przysiągłem sobie, że ożenię się z tą wariatką, bo bez niej moje życie nie ma sensu. Bo kocham ją całym sobą i wiem, że to ta jedyna. Więc Antosiu, skarbie, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - powiedział i klęknął przede mną podając mi bukiet i otwierając pudełeczko z najpiękniejszym pierścionkiem na świecie. 
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Łzy spływały po mojej twarzy niczym dwa wodospady. Zakryłam dłońmi twarz i kiwnęłam zgadzając się. Michał w momencie założył mi pierścionek,uniósł do góry i pocałował. 
Gdy oderwaliśmy się od siebie wziął spowrotem mikrofon i wykrzyczał:
- Zgodziła się!! 
Kibice zaczęli klaskać i krzyczeć.
- Gratulujemy Michałowi i jego wybrance Antosi. - usłyszałam w głośnikach głos Jerzego Mielewskiego.
 Trafiłam w ręce siatkarzy, którzy przekrzykiwali się z gratulacjami i życzeniami. Cała zapłakana stałam tuląc się do brata. 
- Gratuluję siostrzyczko i życzę Ci szczęścia, chociaż wiem, że z tym durniem, będziesz go miała pod dostatkiem. 
Po chwili przejęła mnie Oleńka z Nelcią. 
- Tak strasznie się cieszę skarbie! Michał tak bardzo się denerwował. Dużo, dużo szczęścia i małych Kubiaczków. - powiedziała szczerząc się do mnie. 
Poczułam jak ktoś się przytula do moich pleców. Te perfumy poznam wszędzie. Odwróciłam się i wpiłam w usta mojego narzeczonego. Boże jak to brzmi. 
- Jak ja Cię kocham Panie Kubiak.- powiedziałam. 
- Ja Ciebie też , przyszła Pani Kubiak. - odparł i swoim nosem trącił mój. 
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Myślałam, że nie wiedziałeś, że chciałam uciec przez okno. - powiedziałam zagryzając wargę.
- Żartujesz? Kiedy wszedłem do pokoju stałaś na parapecie. Z otwartym oknem. - zaśmiał się na samo wspomnienie. 
- A co z Twoją rodziną? Nie mają nic przeciwko nam?- spytałam.
- Przekonajmy się. - powiedział i złapał mnie za rękę. 
Podeszli do nas rodzice mojego Michała z Błażejem i jego żoną. Od razu wpadłam w ramiona Ani i Błażeja. 
- Gratulacje! Witamy w rodzinie i tak dalej. Gromadki dzieci. 
Zaraz po nich pogratulował nam Pan Jarek. 
- Tosiu, może.. Zacznijmy od nowa. Witam Cię w rodzinie Kubiaków. Mam nadzieję, że oboje będziecie szczęśliwi. Przepraszam, za te wszystkie złe słowa dziecko. - powiedziała Jadwiga i przytuliła mnie do siebie.
Otarłam łzy i odwzajemniłam uścisk. 
W tym momencie brakowało mi mojej mamy. Byłam pewna, że cieszy się razem ze mną. Oderwałam się od Jadwigi i uśmiechnęłam się przez łzy. 
- Wiem, że pewnie za wcześnie na to ale wiedz, że możesz na nas liczyć. Na całej naszej rodzinie. - powiedziała chwytając mnie za dłoni. 
- Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. - odparłam i wtuliłam się w Michała, który z uśmiechem ucałował mnie w głowę.