Nie wtedy, gdy budzi Cię śniadaniem do łóżka. Nie wtedy, gdy przy kumplach całuje Cię w czoło ze słowami "Aniołku wyglądasz prześlicznie". Słowa to słowa. Może to zabrzmieć komicznie ale dla mnie prawdziwa miłość jest wtedy, kiedy mężczyzna mojego życia wraca do domu, nawalony jak szpadel i gdy chcę go rozebrać drze się po mnie bym "spieprzała, bo on już znalazł tą jedyną".
Tak, właśnie w takim stanie mój Michał wrócił do domu po wieczorze kawalerskim. Cóż, nie będę udawała, że kiedy znalazłam tego barana leżącego na klatce schodowej śpiewającego jakieś durne serenady byłam zadowolona.
- Brawo kochanie, przebiłeś samego siebie.- powiedziałam próbując go jakoś podnieść z posadzki.
- Aniele skąd tu się wzięłeś.. wziołś.. szz.. kurwa. - mamrotał pod nosem.
Westchnęłam i rzuciłam go na łóżko. Ściągnęłam mu buty, skarpetki i kiedy próbowałam rozpiąć mu pasek, mój facet nagle się ożywił.
- Spiepszaaaaj Aniele, mam Tosinkę. Toosia, gdzie jesteś?!- darł się po całym mieszkaniu wstając z łóżka.
- Skarbie, to ja Tosia. Twoja przyszła żona.- powiedziałam lekko się uśmiechając.
Nie powiem, rozczulił mnie ten mój gamoń.
Gdy tylko to powiedziałam Misiek otworzył szerzej oczy, uśmiechnął się w pijacki sposób i zrobił dzióbek jakby chciał mnie pocałować.
- Kocham Cię ale walisz wódą Misiałku. - odparłam lekko popychając go z powrotem na łóżko.
- Tosia, a zrobimy sobie bejbiii?
- Co? -spytałam krztusząc się powietrzem.
- No takiego małego aniołka jak Ty albo takiego małego Michasia. Ale byś była seksowna w ciąży.
Uniosłam brew w górę i spojrzałam na niego z politowaniem.
Rozpięłam mu spodnie i zabrałam się za ściąganie ich nogawka po nogawce.
- Ale będziemy mieć piękne dzieci kochanie. - zamruczał.
- Kij z tym, że jestem w drugim miesiącu ciąży. - mruknęłam.
Pogłaskałam się po jeszcze płaskim brzuchu. Rozpięłam koszulę Kubiakowi, zgarnęłam wszystkie jego rzeczy i poszłam do łazienki by wrzucić je do kosza na pranie. Gdy wróciłam do sypialni mój narzeczony spał w najlepsze wtulony w mój szlafrok.
No i jak tu go nie kochać? - pomyślałam.
Położyłam się obok niego i cmoknęłam go w czoło.
Nigdy nie zapomnę jego reakcji na wieść, że spodziewam się naszego dziecka.
Nie mogłam powiedzieć mu tego w normalny sposób. Przyszłam do niego z pudełeczkiem. Kubi akurat oglądał jakiś film akcji. Gdy otworzył pudełeczko w środku znalazł mini replikę jego koszulki reprezentacyjną i parę maleńkich bucików. Spojrzał na mnie oczami pełnymi łez. Tulił mnie do siebie i płakał. Kiedy opanował emocje podniósł moją koszulkę i zaczął mówić do mojego brzucha.
- Cześć fasolko. Tu Twój tatuś. Kocham Ciebie i Twoją mamę najbardziej na świecie. Będę Was strzegł jak oka w głowie.
Starałam się pohamować emocje jednak po tych słowach płakałam razem z nim.
Kochałam, kocham i będę kochać tego mężczyznę. Jest najlepszym co mnie spotkało.
Z perspektywy Michała, następnego dnia.
Z wielkim bólem otworzyłem oczy. Jezu, Tosia mnie zabije. Głowa bolała mnie jak nigdy. W ustach miałem Saharę . Na stoliku nocnym zauważyłem dwie tabletki z karteczką "Weź mnie" oraz szklankę wody z karteczką " Wypij mnie". Uśmiechnąłem się do siebie. Ta kobieta to prawdziwy anioł.
Wedle rady zażyłem tabletki, popiłem je wodą i ruszyłem w kierunku prysznica. Zimna woda dobrze mi zrobiła. W całym mieszkaniu panowała cisza, która lekko mnie przeraziła. Na lodówce zobaczyłem kartkę od mej miłości.
Michałku,
Jestem na zakupach z Olą. Zrobiłam Ci kanapki, są w lodówce.
Gdybyś czegoś potrzebował, dzwoń.
Twój "Anioł".
<3
Otworzyłem lodówkę, a w niej znalazłem obiecane przez Tosię kanapki, zrobiłem sobie kawę i włączyłem telewizję. Już za tydzień nasz dzień. Antosia była zestresowana, widziałem to po niej. Mnie samemu nie było łatwo. Moim świadkiem został Kamil, przyjaciel Antosi, natomiast świadkową Nowakowskiej miała zostać moja kuzynka, która zawsze była dla mnie jak siostra.
Jednego byłem pewny. Kochałem ją i nasze dzieciątko całym sercem.