czwartek, 22 września 2016

Rozdział 23- Co jest doktorku?

Następnego dnia obudził mnie telefon. Na ekranie wyświetliło mi się zdjęcie Michała.
- Halo? - odebrałam ziewając.
- Cześć dziewczyno, obudziłem Cię? - uśmiechnęłam się, usłyszawszy jego głos i przymknęłam oczy.
- Mmm cześć chłopaku. Tak troszkę.
- Oj przepraszam. Jadę na trening i chciałem usłyszeć Twój głos.
Wstałam z telefonem przyciśniętym do ucha i ruszyłam do kuchni. Piotrek z ojcem ruszyli wczoraj wieczorem do swoich domów. Pit miał dziś rozpocząć rehabilitację, a ojciec nie chciał podpaść Marzenie. Nie powiem, wczoraj było tak cholernie miło . Tak, jak powinno być.
Nastawiłam ekspres i kontynuowałam rozmowę z Michałem. Ten chłopak tak pozytywnie mnie nastrajał. Wystarczyło kilka zdań, które wypowiedział, a od razu miałam ochotę góry przenosić.
- Jak rozmowa z tatą? - spytał nagle.
- I live like a millionaire.- zanuciłam.
- Co? - zaśmiał się.
Uwielbiałam ten jego dźwięczny śmiech. Mogłabym go słuchać cały czas.
- Długo by opowiadać. Kiedy mnie odwiedzisz? - spytałam tęsknym głosem .
- Może tym razem to Ty do mnie przyjedziesz? Gramy mecz w sobotę ze Skrą. - odparł.
- Pomyślę nad tym. - powiedziałam.
Niestety Michał musiał  kończyć, ponieważ był już  na hali.
Zdawałam sobie sprawę, że związek ze sportowcem to nie jest prosta sprawa. Nie oszukujmy się, związek ze mną nie jest bułką z masłem. Nie jestem osobą z którą łatwo się dogadać. Nie należę też do najmilszych ludzi. Mówię co myślę i mimo że przez to nie mam za wiele przyjaciół, mam przy sobie tych prawdziwych.
Stwierdziłam że posprzątam mieszkanie, bo po tych kilku dniach z facetami miałam istny rozpier.. bałagan. Włączyłam sobie muzykę i zabrałam się za odkurzanie.
- Kill em with kindness. Kill em. Kill em. - śpiewałam trzęsąc tyłkiem jak Nicki Minaj w swoim teledysku.
Usłyszałam za sobą brawa. Odwróciłam się i zobaczyłam Kamila opartego o drzwi.
- Gdyby nie ten śpiew pomyślałbym że masz epilepsje. - zaśmiał się.
- Uważaj bro. Masz coś do mojego tańca? Tak się robi szejki. - powiedziałam i zaprezentowałam.
- Weź bo się zmęczysz. - odparł i poszedł zrobić sobie kawę.
- Co jest doktorku? - spytałam niczym Królik Bugs.
- No nic. Stęskniłem się. Masz coś do jedzenia? - spytał otwierając lodówkę.
- Przy okazji zrób mi jakieś śniadanko. - powiedziałam szczerząc się.
Skończyłam odkurzać, pościerałam kurze i poukładałam wszystkie rzeczy na swoje miejsca. W tym czasie Kamil zrobił gofry i rozsiadł się wygodnie na kanapie. Lekko zmachana rzuciłam się na miejsce obok niego i cmoknęłam go w polik.
- Cześć doktorku. - powiedziałam tuląc się do jego boku.
- Teraz cześć, a wcześniej nie miałaś dla mnie czasu mała. Nie podoba mi się to. - odparł smucąc się.
- Przepraszam. Wynagrodzę Ci to. Co powiesz na cały dzień tylko we dwoje?
- Brzmi ciekawie ale mam dziś nocny dyżur, więc nie poszalejemy. - odparł włączając tv.
Mieliśmy tak ambitne plany. Że kino. Że spacer. Że zakupy. A skończyło się na piciu wina i oglądaniu filmów.
- Kochanie, kończy się wino. - powiedziałam patrząc na Kamilka wzrokiem szczeniaczka.
- Zestaw taki sam? - spytał ubierając buty.
Kiwnęłam głową i chwyciłam za komórkę. Stwierdziłam, że to idealny moment by napisać sms do Miśka.
Hej chłopaku :*
Tęskno mi za Tobą.
Co robisz? Przez Ciebie jestem skazana
na towarzystwo Kamila. Żarcik żarcik. 
Całuję. 

Nie widziałam go półtora dnia, a tęsknię jakbym nie widziała go rok. Kocham go teraz to wiem ale wciąż nie jestem gotowa, by mu to wyznać. To za wcześnie. To zdecydowanie za wcześnie. Nie jestem tak otwarta jak on. Po chwili usłyszałam dźwięk smsa. 

Hej dziewczynooo :*
Nawet nie wiesz, jak mi Ciebie brakuje.
Siedzę z chłopakami i oglądamy mecz. 
Wiesz, piwko i te sprawy. 
Typowy męski wieczór, maleńka.
Pakuj się i przyjeżdżaj do mnie. 
Udostępnię Ci wycieraczkę przed drzwiami. 
Kocham Cię <3 

No cóż. Nie powiem, bym po tej wiadomości nie miała uśmiechu na pół twarzy, bo miałam. Aż mnie policzki bolały. Zaczęłam poważnie rozważać czy by do niego nie jechać. Ale to dopiero za kilka dni. W końcu w sobotę mecz gra. Cieszyłam się, że go mam. Cieszyłam się, że mam brata który mnie kocha. Cieszyłam się, że mam przyjaciół, którzy wskoczą za mną w ogień. Do szczęścia nie potrzeba mi niczego innego.

1 komentarz:

  1. Jeeejku <3
    Bardzo fajny i kochany rozdział! Czytanie było wielką przyjemnością. Czekam na kolejne rozdziały :)
    Tymczasem zapraszam do mnie :*
    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/
    Całuję :)

    OdpowiedzUsuń