wtorek, 17 stycznia 2017

Rozdział 29- Zabić to mało.

Następnego dnia miałam wracać do siebie. Nie chciałam opuszczać Żor. Nie chciałam zostawiać mojego Michała. Obudziłam się rozwalona na całym łóżku z ręką na twarzy Michała. Po imprezie do Kubiakowego mieszkania zwaliło się tyle ludzi, że nie było innego wyjścia jak spanie razem. Spojrzałam na niego jeszcze zaspana. Był tak cholernie przystojny. Kołdra lekko ześlizgnęła się z jego brzucha więc miałam okazję po podglądać idealnie wyrzeźbione mięśnie.
- O mój Boże, on ma to genialne v - pomyślałam zagryzając wargę.
Wstałam z łóżka. Jak na październik pogoda była wyśmienita. Słońce przebijało przez rolety. Wyciągnęłam cicho z torby bieliznę, bladoniebieskie spodenki, białą bokserkę z koronką na plecach i ruszyłam do toalety. Wzięłam gorący prysznic,ubrałam się, umyłam zęby i postanowiłam zrobić sobie jakiś makijaż. Postawiłam na kreski eyelinerem, podkreśliłam tuszem długość moich rzęs i pomalowałam usta matową szminką . Rozczesałam włosy i zrobiłam niechlujnego kłosa. Zadowolona z efektu wyszłam z łazienki. Poszłam do sypialni mego mężczyzny i zobaczyłam, że nadal śpi. Kucnęłam przy nim i pocałowałam go w szyję. Nie mogłam się powstrzymać. Michał uśmiechnął się przez sen i zamruczał.
Zachichotałam cicho zadowolona z jego reakcji.
- Dzień dobry kochanie - powiedział zaspany gdy otworzył oczy.
- Dzień dobry. Wyspany? - odparłam całując go w usta.
Michał postanowił przedłużyć zaczętą przeze mnie czynność i pogłębił pocałunek. Wplótł dłonie w moje włosy i jedynym ruchem usadowił mnie na sobie. Siedziałam na nim i nawet nie myślałam o tym by z niego zejść. Jego ręce błądziły po moich plecach sprawiając, że miałam dreszcze.
Badałam dłońmi jego klatkę piersiową, czułam jak serce Michała bije w szaleńczym tempie. Serce, które należało do mnie.
Zamruczałam delikatnie z rozkoszy. Czułam, że Michał się uśmiecha.
- Kochanie ale tak z rana? - spytał Michał gdy oderwałam od niego usta i zaczęłam tworzyć językiem szlak na jego torsie.
- Przeszkadza Ci to? - spytałam przygryzając wargę.
Kubiak zaśmiał się lekko i ponownie złączył nasze usta.
- KURWA MAĆ! - usłyszeliśmy czyjś krzyk.
Oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy w stronę salonu, z którego prawdopodobnie dobiegł krzyk. Oczywiście zmierzając w tamtą stronę wywaliłam się o jakieś buty, które najwidoczniej były w separacji z szafką.
- Zabić to mało. - mruknęłam podnosząc się i otrzepując z niewidocznego kurzu.
Wzięłam jednego buta w dłoń i stanęłam w dużym pokoju.
- Chłopcy, czyje są te buty? - spytałam zbyt miło jak na mnie.
Michał i mój brat wyczuli, że coś się święci więc od razu cofnęli się, jednocześnie schodząc z pola rażenia.
Niczego nieświadomy Krzysiek podniósł rękę i powiedział z dumą :
- Moje. Nowiuśkie, prawie nie śmigane. Iwonka mi kupiła.
Uśmiechnęłam się do niego słodko i z całej siły rzuciłam w niego obuwiem.
- Mógłbyś, kurwa, nie stawiać ich na środku przejścia? O mało nie wybiłam sobie zębów.
Krzysiek jak na zawołanie skulił się w sobie.
- Przepraszam Tosiaczku. - powiedział.
Przesłałam mu buziaczka w powietrzu i uśmiechnęłam się. Michał w tym momencie skończył robić mi śniadanie i wraz z talerzem kanapek oraz kawą w ręku stał przyglądając mi się.
Podeszłam do niego i odebrałam jedzenie wcześniej dziękując mu buziakiem.
Michał upił łyk kawy i mocno mnie do siebie przytulił.
- Tak baj de łej to czemu ktoś darł mordę? - spytałam z pełnymi ustami.
- A to ja. - powiedział Piotrek. - obudziłem się tuląc do siebie nogę Krzyśka.
Skrzywiłam się lekko współczując bratu.
Spędziliśmy miło dzień i nim się obejrzałam musiałam wracać do Łodzi.
Spakowałam wszystkie rzeczy i spojrzałam ze łzami w oczach w kierunku mojej miłości.
- Nie płacz, bo i ja zacznę, - powiedział lekko się uśmiechając.
Próbował podnieść mnie na duchu, jednak nie udało mu się ukryć bólu i smutku, który dostrzegłam w jego cudownych oczach.
- Mogę Cię zabrać ze sobą? Spakuje Cię do kieszeni. - powiedziałam żałośnie.
Michał zaśmiał się lekko i mnie przytulił. Ten gest sprawił, że łzy zaczęły spływać mi z oczu kropla po kropli.
- Zawsze możesz zostać. - powiedział szczerze.
Oboje wiedzieliśmy jednak, że nie mogłam. Musiałam przetrwać ten rozrywający serce ból.
- Już tęsknie. Kocham Cię. - powiedziałam.
- Ja Ciebie też skarbie. - odparł i pocałował mnie w czoło.

****
Przepraszam, że tak długo na mnie czekaliście.

2 komentarze:

  1. Super, że jesteś! Piękny rozdział!
    Teraz cały czas mam przed oczami Pitera, przytulonego do nogi Igły! :D
    Zapraszam do siebie, gdzie w końcu pojawił się nowy rozdział :)
    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam, że porzuciłaś tę historię. Cieszę się, źe jednak wróciłaś Rozdział świetny jak zwykle. A akcja z butami mistrzostwo. Pozdrawiam i życzę weny! Z niecierpliwością czekam na nexta! Oby był szybciej niż ten. ;)

    OdpowiedzUsuń