W sukni białej jak marzenie stoję przed kościołem. Uparłam się i Michał zgodził się na ślub kościelny. Dominika właśnie stała za mną i poprawiała mi welon.
- Zdenerwowana? - spytała swoim melodyjnym głosem.
Swoje piękne, długie włosy nakręciła lokówką i nałożyła śliczną rozkloszowaną sukienkę.
- Ja.. ja.. jak cholera. - odpowiedziałam jąkając się.
- Będzie dobrze Tosia. Zawsze chciałam mieć siostrę. - odparła Dominika gładząc mnie po włosach.
Do ołtarza miał poprowadzić mnie Piotrek. Owszem ojciec z Marzeną mieli zjawić się na ślubie, jednak to właśnie mojego brata poprosiłam by oddał mnie w ręce Michała.
- Wyglądasz prześlicznie Mróweczko. - powiedział Kamil i pocałował mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się, poprawiłam mu bordową muchę i kazałam wejść do środka. Dominika chwyciła go pod ramię i ruszyli do środka. Podszedł do mnie Piotrek i chwycił mnie za rękę.
- W razie czego, samochód stoi blisko. Zawsze możemy odjechać. - powiedział szczerząc się.
Dzięki moim niebotycznie wysokim szpilkom musiał się tylko trochę schylić, bym mogła cmoknąć go w policzek. Podobnie jak Domi chwyciłam Nowakowskiego pod ramię i ruszyliśmy do kościoła.
Przed nami z obrączkami szła córka Ignaczaków. Wyglądała jak księżniczka.
Michał nie widział mnie od rana. Gdy podeszłam do niego wraz z Piotrkiem, widziałam jak łzy leciały mu po policzkach. Emocje, które nim targały były tak silne, że mój przyszły mąż kucnął przede mną i płacząc patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Sama starałam się nie płakać, by mój makijaż się nie rozleciał ale nie byłam w stanie. Dominika, która stała obok mnie cicho szlochała.
- Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie! - powiedział Michał gdy już się ogarnął.
Msza odbyła się bez żadnych udziwnień. Podczas gdy my podpisywaliśmy akt małżeński do mikrofonu dorwał się Błażej. I zaczął..śpiewać. Tak, pan Kubiak wykonał najpiękniejsze "Hallelujah" jakie kiedykolwiek słyszałam. Cała zapłakana wtuliłam się w mojego męża. Męża- jak to brzmi.
Po wszystkim podeszłam do szwagra i objęłam go.
- To był najpiękniejszy prezent jaki moglibyśmy sobie zamarzyć.
- Ciesze się, że to Ciebie wybrał Michał. Witaj w rodzinie słońce. - odparł Błażej.
****
- Gdzie on kurwa jest!!! - dre się na cały oddział.
- Spokojnie skarbie, jest już w drodze. - mówi Ola.
- Pani Kubiak mamy dziesięciocentymetrowe rozwarcie. Nie możemy już czekać. - powiedział mój lekarz.
- Nie zacznę bez niego! Rozumie pan?! - powiedziałam szarpiąc go za fartuch.
- Tosia spokojnie. Michał już jedzie. - uspokajała mnie Ola.
Przetarła mi czoło mokrym, zimnym ręcznikiem.
- Zabieramy Panią na porodówkę. Będzie dobrze.
- A gdzie jest moje znieczulenie?! - wydarłam się rzucając gromami w jego kierunku.
- Teraz już za późno na nie.
- Ja pierdole! Dziesięć razy mówiłam, że chce to pieprzone znieczulenie, więc jak teraz jest za późno? Co to w ogóle ma znaczyć do jasnej cholery?! - krzyczałam coraz głośniej.
Doktor otwierał już usta by coś powiedzieć, gdy do sali dosłownie wleciał Michał.
- Gdzieś Ty kuźwa był?! - wydarłam się na niego.
- Szczęściarz z Pana.- mruknął w jego kierunku lekarz.
Nie miałam mu nic miłego do powiedzenia, więc uniosłam w górę środkowego palca.
- Tosia, przepraszam skarbie już jestem. Potrzebujesz czegoś? - spytał chwytając mnie za dłoń.
- Tylko Ciebie. Nie zostawiaj mnie więcej. Boli jak skurwysyn.- powiedziałam płaczliwie mocniej ściskając mu rękę.
- Zawsze będę przy Tobie. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
***
- Marika wołaj siostrę , za chwilę tatuś gra. - wołam do dzieciaków, przygotowując im przekąski.
-Ritaaaa! Chodź na mecz. - słyszę krzyk mojej małej pociechy.
- Zaraz, kończę zadanie. - odkrzykuje starsza.
Popatrzyłam na Marikę, która niedawno razem z Michałem skończyła sześć lat, jak siedzi na kanapie oglądając studio w koszulce Miśka. Kropla w kroplę Michał. Rita, która jest moją kopią, ma już swoje osiem lat. Kocham je najbardziej na świecie. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam wspaniałą rodzinę, najlepszych na świecie przyjaciół. Mam męża, którego kocham nad życie.
Czegóż chcieć więcej?
______________________________
To by było na tyle. Dziękuję wszystkim, którzy czytali to opowiadanie.
Chciałabym zobaczyć ile Was było, więc baaardzo proszę o komentarz.
Całuję,
Autorka.
P.S. Nie wiem czy kogoś to zainteresuje ale myślę nad czymś nowy.
Jestem, byłam i oczywiście czytałam. Szkoda, że to już koniec tego opowiadania bo bardzo zżyłam się z tą historią. Fajnie, że przynajmniej był happy end. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że byłaś ze mną! ❤️
OdpowiedzUsuńZ jednej strony smutno mi, że Twoja opowiadanie już się kończy. Ale z drugiej jestem szczęśliwa, że mogłam je czytać, bo było cudne. ♥ Dziękuję, bo dzięki Tobie i opowiadaniu spędziłam wiele radosnych i szczęśliwych chwil.
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że nie kończysz z pisaniem. Obiecuję, że będę obowiązkowym gościem na Twoim blogu, jeśli takowy założysz ;)
Jak ten czas szybko leci... Dopiero niedawno czytałam pierwsze rozdziały, a tu już epilog.
Chcę Cię też przeprosić za to, że nie zawsze komentowałam rozdziały. Ale zapewniam Cię, że zawsze je wszystkie czytałam i byłam na bieżąco.
Całuję ♥♥
Twoja wierna czytelniczka Ola
Dziękuje Ci skarbie, że zawsze byłaś! Jeśli coś nowego stworzę, obiecuję, że dam o sobie znać :* Ale nad tym zacznę pracować po maturze :D
UsuńCałuje <3