piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 10. - Opowiem Wam jej życie.

kilka lat temu.. 
Wychodziłam z imprezy sama, w głowie szumiało mi od alkoholu. W końcu nie często przyjaciółka ma wieczór panieński. Kaśka miała zamówić mi taksówkę ale miałam poczekać przecznicę dalej. Szłam spokojnie, nie spieszać się nigdzie i jedyne o co się martwiłam to o to by nie wywalić się na twarz przez własne nogi. Idąc zobaczyłam grupkę dresów, nie zmartwiło mnie to wtedy więc poszłam dalej. Nagle zza rogu jakiegoś bloku wyłonił się Maciek, mój eks. Zostawiłam go zaczął się zachowywać agresywnie w stosunku do mnie. Nie pozwoliłam się poniżać, więc gdy mnie spoliczkował wyniosłam się z mieszkania. Wiedziałam że dobrze zrobiłam. Jednak teraz Maciek stał przede mną kompletnie nawalony jak szpadel. 
- Tosieńka, tęskniłem. - powiedział gdy tylko mnie zobaczył.
Jak usłyszałam jego głos momentalnie cały alkohol wyparował spięłam się cała w środku. 
- Maciek.. co Ty tu robisz?
- Szukałem Cię i znalazłem. - odparł.
Zbliżył się do mnie i przyciągnął do siebie trzymając za ręce. 
- Myślałaś że tak łatwo się mnie pozbędziesz? Kochanie, ze mną się nie zrywa. - rzekł po czym próbował mnie pocałować.
Starałam się go odepchnąć, jednak zamiast tego za to dostałam w twarz. 
- Będziesz moja. - usłyszałam gdy obrócił mnie do siebie tyłem. 
Wierzgałam jak mogłam gdy podnosił mi spódnicę do góry i zrywał majtki. Sama nie wiedząc jak to zrobiłam kopnęłam go w krocze. Gdy ten z bólu upadł na ziemie, zaczęłam uciekać. 
Po chwili zobaczyłam że mnie goni krzycząc że mnie zabije i wyzywając od dziwek. 
Niestety okazał się szybszy. Rzucił się na mnie i zaczął okładać mnie pięściami. 
Krzyczałam ile mogłam jednak wydawało się że jestem sama na ziemi. Kiedy traciłam przytomność z powodu obrażeń usłyszałam jakieś krzyki i przekleństwa.
- Kurwa Wy się nim zajmijcie, a ja dzwonię po pogotowie bo nam laska odlatuje. - usłyszałam głos jednego z dresów.
Ocknęłam się w szpitalu. Leżałam przez chwilę nie mogąc się ruszać gdyż każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ogromny ból. Jakiś czas później przyszedł do mnie młody lekarz. 
- Witam, nazywam się dr Kamil Jurecki. Jak się pani czuje? - pytał gdy świecił mi latarką w oczy. 
-Wszystko mnie boli panie doktorze. Ale najbardziej to chyba głowa i żebra.- odparłam krzywiąc się. 
Doktor zapisał coś w karcie, po czym popatrzył na mnie i zaczął tłumaczyć jak to się stało że tam trafiłam i co mi jest. 
Okazało się że ten sukinsyn połamał mi dwa żebra i sprawił że mam wstrząśnienie mózgu. 
Jak się także dowiedziałam dzięki tym dresom żyje. Doktor powiedział że przychodzili do niego pytając o mój stan i grożąc " ciężkim wpierdolem" jeśli źle się mną zajmą. Zaśmiałam się na to serdecznie.
- Fantastycznie, poczucie humoru panią nie opuszcza więc nie będziemy za pewne długo pani trzymać. Zostanie pani jeszcze dziś na obserwacji i jutro powinniśmy panią wypisać. - odparł z profesjonalnym uśmiechem.
Podziękowałam i doktorek musiał już iść do innych pacjentów. 
Poleżałam gdy pojawili się goście. Jak można się domyślić byli to moi bohaterzy. 
Rozsiadli się wygodnie przy moim łóżku i zaczęła się rozmowa.
- Jak się czujesz laska? - spytał Seba którego głos rozpoznałam przed tym jak odleciałam.
- Bywało lepiej. Nie wiem jak mam Wam dziękować. Uratowaliście mi życie. - mówię i lekko dotykam dłoni każdego z nich. 
- Uważaj najlepiej na siebie, bo nie zawsze będziemy, a takich skurwysynów jest więcej.- odpowiedział Kuba. 
Uśmiechnęłam się i ucałowałam każdego z nich w policzek. 
- A doktorek dobrze się spisuje? - spytał lekko zawstydzony Bartek. 
Zaśmiałam się i opowiedziałam im o jego wizycie, o tym że prawdopodobnie jutro wychodzę. Poczułam się lekko rozmawiając z nimi. Jak widać nie taki dres straszny jak go malują. Okazali się to bardzo mili ludzie. Natomiast doktor Kamil Jurecki stał się moim najlepszym przyjacielem. Jednak po tej całej akcji z Maćkiem boje się mężczyzn. Wiem, że nie wszyscy są tacy ale nie umiem opanować tego strachu. Wolę się z nimi przyjaźnić, a najlepiej trzymać każdego na dystans. Z Sebą, Bartkiem i Kubą nadal utrzymuję kontakt. Czasem lubimy się wybrać razem na piwo, świetnie się dogadujemy i czuję się przy nich bezpiecznie. Wiem że nic mi sie przy nich nie stanie. 

5 komentarzy:

  1. Dobrze wszystko się skonczyło tylko mnie martwi jedna rzecz gdzie jest Misiek ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to retrospekcja. Kilka lat wcześniej Miśka nie było w życiu Tosi :)

      Usuń
  2. Rozdział super!
    Zapraszam do siebie :)
    http://dopoki-serce-nie-przestanie-bic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohhhh! :D Świetny rozdzial c: Weszłam na tą stronę przypadkowo, ale przeczytalam wszystkie rozdziały i nie żałuję ;) Masz super pomysły! Już nie moge się doczekać kolejnych rozdziałów... Czy Tosia bedzie z Miśkiem? Czy spotka się ze swoim tatą? A może przeprowadzi się do Rzeszowa? Ahh! Mam nadzieję, że już niedługo się tego dowiem :D
    A teraz pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo weny twórczej, do pisania nowych rozdziałów :*
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku kochana aż serce mi urosło jak przeczytałam Twój komentarz <3 Dziękuję!!

      Usuń