wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 12.- Misiek nie jest zły, bądź z nim.


- Powiesz mi co teraz się dzieje w Twojej głowie?- spytał łapiąc mnie za dłoń.
- To jest wyższy poziom wtajemniczenia. Myślę, że nie jesteś na to gotów. - odparłam niby żartem wciąż wpatrując się w stopy.
- Antosiu, Kaśka to koleżanka. Poznałem ją nim dowiedziałem się o Twoim istnieniu. - powiedział wzdychając.
- Michał, nie oczekuję od Ciebie oświadczyn i kij wie czego jeszcze. Po prostu myślałam że te kilka pocałunków coś dla Ciebie znaczyło, że to nie była jakaś szczeniacka zabawa. - odpowiedziałam poważnie.
- To nie tak..
Przerwałam mu wstając z ławki. Spojrzałam na niego i odparłam.
- Daj spokój. Ty wracasz do Jastrzębia, ja do Łodzi. Miło było Cię poznać.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Kiedy chciałam odejść chwycił mnie za dłoń.
- Mogę do Ciebie zadzwonić? - spytał.
Westchnęłam i kiwnęłam głową zgadzając się. Wyprasowałam dłońmi bluzkę i dość pewnym jak na mój stan krokiem, ruszyłam do hotelu.
Weszłam do pokoju z myślą " Tośka wracamy do domu. Bez pierdolenia się ze sobą!" 
Wiem, jestem dziwna. Nie miałam zamiaru popadać w depresję przez chłopaka który nie wie czego chce. Nie jestem statusem na Facebooku, nie każdy musi mnie lubić. Chwyciłam więc swoją walizkę, wrzuciłam tam rzeczy nie układając ich uprzednio. Wzięłam do ręki telefon na którym miałam kilkanaście powiadomień Piotrka, Oli, Michała i Krzyśka. Wszyscy próbowali skontaktować się ze mną za pomocą smsów czy połączeń. Najbardziej zaciekawiły mnie wiadomości od Krzyśka i Michała. Ten pierwszy napisał mi wypracowanie pod tytułem " Misiek nie jest zły, bądź z nim" i poparł je fantastycznymi argumentami, natomiast Michał napisał mi dwa banalne zdania. 

Przepraszam. To nie tak jak myślisz. M.

Cholera, to się chłopak postarał. Zastanawiałam się czy coś odpowiedzieć. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Nagle mój telefon po raz kolejny przypomniał o swoim istnieniu. Dzwonił Piotrek.
- Tośka co się do cholery stało? Krzysiek nie może sobie miejsca znaleźć, Michał siedzi jak struty, a Ty po meczu rozpłynęłaś się w powietrzu. Wszystko w porządku? - spytał.
- Tak, jest ok. - odpowiedziałam dość niepewnie. 
- Nie wydaje mi się. Zaraz będę. 
-Nie al..- próbowałam zaprzeczyć ale nie zdążyłam bo przerwał mi odgłos przerwanego połączenia. 
Dokładnie siedem minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a mój brat w sekundzie znalazł się w środku i tulił mnie do siebie. 
- Co się dzieje? 
- Chyba nie podołam. - powiedziałam.
- Siadaj i opowiadaj. 
Spojrzałam mu w oczy i widziałam że naprawdę mu na mnie zależy. Westchnęłam i tak jak Olce opowiedziałam mu od początku do końca całą historię.
- .. No i nie wiem kim jest ta Kaśka, Zyta czy inna Ksenia. - powiedziałam.
- Czyli gdyby nie ten telefon teraz prawdopodobnie świętowalibyśmy to że jesteście razem, tak? 
- Gdyby odwzajemniał moje uczucia, to pewnie tak.
- To co Ty właściwie czujesz? - spytał patrząc na mnie badawczo. 
- To jest bardzo dobre pytanie. Wiem że nie jest mi obojętny, mimo że praktycznie się nie znamy ten pocałunek.. był magiczny. W sumie każdy był niezwykły. Te cholerne motyle w brzuchu. - powiedziałam załamując nad sobą ręce.
- Powinnaś mu o tym powiedzieć.
- Żartujesz sobie? Czy Ty mnie w ogóle słuchałeś? - spytałam oburzona.
- Tak, boisz się o to czy się Tobą nie zabawi i nie porzuci na rzecz tej Kaśki. Ale Kubiak taki nie jest. Wiem, bo znam go. Musisz z nim pogadać bo naprawdę może być inaczej niż myślisz.
- A co jeśli dla niego to nic nie znaczyło? - spytałam ledwo panując nad drżącą brodą. 
- Myślę że znaczyło, bo stoi za Tobą i się uśmiecha. - powiedział i uśmiechnął się do mnie. 
Gdy się odwróciłam okazało się że miał racje. Michał stał oparty o drzwi i uśmiechał się tak pięknie że zmiękły mi nogi w kolanach. Nim się spostrzegłam Piotra już nie było w pokoju. 
- Oj Tosia.- powiedział Kubiak i podszedł do mnie wolnym krokiem.
- Uwierz mi, że Kaśka nic dla mnie nie znaczy. Poznałem ją na imprezie, od czasu do czasu się widywaliśmy, nic więcej. Wywróciłaś mój świat do góry nogami.  Ten pocałunek dla mnie też był magiczny. Nie powiem Ci, że jestem w Tobie na zabój zakochany, bo na to za wcześnie ale chcę Cię poznać i pokochać Cię całym sercem. - powiedział patrząc mi prosto w oczy i pocałował mnie lekko w usta.
Kiwnęłam lekko głową z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
- Pytanie brzmi czy Ty także tego chcesz? - spytał uśmiechając się szelmowsko. 
Prychnęłam i wpiłam się w jego usta. Gdy tylko patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami, motyle same pojawiały się w moim brzuchu. Niesamowite uczucie. Gdy oderwaliśmy się od siebie, mocno przytuliłam Michała. 
- Michał, muszę wracać do Łodzi. - powiedziałam smucąc się,
Postanowiliśmy, że pojedziemy do Piotra bym mogła pożegnać się z rodziną i Krzysiem który aktualnie u nich był. U Nowakowskich spędziłam około pół godziny, podziękowałam im za wszystko co dla mnie zrobili wciągu kilku dni i obiecałam odwiedzać ich najczęściej jak tylko będę w stanie. 
Po długich zapewnianiach Michałowi że będę jechać powoli, dzwonić i pisać wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę do domu. Już nie byłam sama. Miałam rodzinę, przyjaciół. Miałam jego. 

2 komentarze:

  1. No nareszcie coś się dzieje. Spróbuj mi to zniszczyć a zakatrupie :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne!!! Genialne!!! :D <3 <3
    /Ola

    OdpowiedzUsuń