czwartek, 9 czerwca 2016

Rozdział 15 - To mój brat, czy tego chcesz czy nie!


Było już grubo po północy. Olę wysłałam do domu, bo była ledwo żywa. Obiecałam dać jej znać jak będę cokolwiek wiedzieć. Siedziałam oparta o ścianę i modliłam się by wszystko było w porządku.
- Proszę iść do domu. Jest już późno. - powiedział lekarz zatrzymując się przy mnie.
- Ja nie mogę. I tak nie zasnę. Musze przy nim być. - powiedziałam ze łzami w oczach.
Doktorek westchnął i usiadł obok mnie.
- Nie pomoże mu tak Pani. Mąż ma tu najlepszą opiekę. - powiedział uśmiechając się lekko.
- Nie, nie. To nie mój mąż. To mój brat. Po prostu niedawno go odzyskałam i nie chcę go stracić. Boże, nie wiem sama dlaczego to Panu mówię. Przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Nawet nie zdaje sobie Pani ile historii słyszałem w tym szpitalu.
- Niesamowite jest to, że ściany szpitali słyszały więcej szczerych modlitw niż kościoły. - wymamrotałam.
Doktorek spojrzał na mnie swoimi wielkimi czarnymi oczami. Naprawdę, kto ma tak mega czarne oczy? Są niesamowite.
- Po raz pierwszy słyszę jak ktoś wymawia na głos moje myśli. Niesamowite. Jestem Patryk tak w ogóle.
- Antonina ale wszyscy mówią na mnie Tośka. - podałam mu dłoń lekko się uśmiechając.
- Może opowiesz mi coś o sobie Tosiu? - spytał mrugając do mnie.
Nie wiedzieć czemu w tym momencie poczułam się tak jakbym zdradzała Michała. Ale przecież nie jesteśmy razem. Poza tym z doktorkiem nie robiłam nic złego, tylko rozmawialiśmy.
- Nie ma o czym. A teraz wybacz, pójdę zobaczyć jak z Piotrkiem. - wstałam, otrzepałam tyłek z niewidzialnego kurzu.
Stanęłam przed szybą i patrzyłam jak spokojnie śpi. Jeśli tak można nazwać jego stan.
- Boże nie zabieraj mi go. Zabrałeś mi matkę, jego nawet nie próbuj. - powiedziałam opierając czoło o szybę.
Poczułam czyjąś rękę na plecach. Stała za mną pielęgniarka.
- W zasadzie nie powinnam ale może chce Pani do niego wejść. - powiedziała patrząc na mnie z troską.
Kiwnęłam głową i starłam łzy które spłynęły mi po twarzy.
Weszłam do sali i usiadłam przy nim. Był tak cholernie spokojny. Mimo że miałam go od niedawna stał się dla mnie najważniejszą osobą. Miałam tylko jego. Chwyciłam go za dłoń i zaczęłam mówić.
- Piotruś, braciszku. Nie zostawiaj mnie tu samej. Błagam Cię. Jesteś za młody by grać w drużynie Wagnera. Mam tylko Ciebie. Pomyśl o Olce. Walcz. Nie pozwalam Ci ode mnie odejść. Obiecywałeś mi że już mnie nie zostawisz. Obiecywałeś. - wymamrotałam zalana łzami.
Oczekiwałam jakiejkolwiek reakcji jak w filmach. Niestety znów okazało się że to tylko fikcja.
Siedziałam przy nim, modląc się. Po raz pierwszy od śmierci mamy modliłam się szczerze. Błagałam wręcz. Piotrek jest za młody na to wszystko. Dlaczego zawsze cierpią Ci najlepsi? Przecież Piotrek nikomu nie zrobił krzywdy. Jest uwielbiany przez miliony ludzi, przez swoją rodzinę.
Nie potrafiłam sobie wyobrazić co czuła jego matka.
Zamyślona nad życiem brata zasnęłam wtulona w jego rękę.
 Następnego dnia, rano.
Obudziła mnie moja bratowa przychodząc do Piotrka. 
- Cześć skarbie. Jak tam? Bez zmian?- spytała tuląc mnie.
- Taa, nic się nie zmieniło. Lekarz też w sumie nic nie powiedział. - powiedziałam ziewając.
- Przyniosłam Ci kawę i kilka rzeczy byś się mogła ogarnąć. 
Podziękowałam uśmiechem i zgarnąwszy torbę poszłam do łazienki zostawiając Nowakowskich samych. Przebrałam się, ogarnęłam wygląd i wyszłam. Usłyszałam za sobą jakieś dziwne rozmowy. Ktoś tu się bardzo denerwował. 
- Nic by się nie stało gdyby nie jechał do Twojej pożal się Boże córuni.- krzyczała kobieta.
- Nie wszystko na tym świecie jest winą Tośki. Zostaw ją w końcu w spokoju. - krzyczał mężczyzna.
Ojciec? On stawał w mojej obronie? Nie wierzę.
- Marzena, miło Cię widzieć.- powiedziałam sztucznie się uśmiechając. 
- Ach tak, to Ty. Sumienie Cię ruszyło że tu przyszłaś?  - warknęła w moją stronę matka Piotrka.
- Marzena do cholery! Zostaw ją. Cześć Antosiu.- powiedział nieco spokojniej ojciec.
- Sumienie? Myślisz, że zrobiłabym coś jedynej osobie którą coś obchodzę? Za kogo Ty mnie kobieto masz? Spędziłam przy nim całą noc i nie zostawię go samego. To mój brat, czy tego chcesz czy nie! - wykrzyknęłam kompletnie nie panując nad emocjami. 

2 komentarze:

  1. Tak się cieszę, że dodałaś kolejny rozdział! :)
    Jest cudowny. Bardzo mi się podoba to, jak opisujesz uczucia, to co czuje Tosia. Powtórzę jeszcze raz: piszesz niesamowicie! :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! <3
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny!
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowałam się założyć mój własny blog z własnym siatkarskim opowiadaniem! :)
    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/

    Już wkrótce pojawi się na nim prolog. Chciałabym Was wszystkich bardzo serdecznie zaprosić do czytania mojego opowiadania. Mam nadzieję, że chociaż odrobinę kogoś zaciekawi! ;)
    P.S. Teraz będę pisała komentarze z tego konta.
    /Ola

    OdpowiedzUsuń