poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rozdział 16 - Czego więc teraz tu szukasz?

Minął tydzień. Cholernie ciężki tydzień. Ojciec z matką Piotrka i Ola spędzali u niego całe dnie, natomiast ja nocowałam w szpitalu modląc się przy jego łóżku . Marzenę unikałam jak ognia. Zraniły mnie jej słowa ale czego mogłam się spodziewać po tej kobiecie? Moją mamę uważała za zło wcielone, a mnie za diabelski pomiot. Była godzina 16, wstałam z łóżka przesypiając kolejną zarwaną nockę. Dobrze że wzięłam urlop. Poszłam do łazienki z zamiarem wzięcia prysznica. Wyglądałam jak "pół dupy zza krzaka" cytując słowa mojego kuzyna. Wory pod oczami i ta szara skóra zdecydowanie nie dodawała mi uroku. Zdjęłam piżamę i stanęłam w brodziku. Byłam tak zmęczona że, zasypiałam na stojąco. Zmyłam z siebie wszystkie myśli i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Nastawiłam ekspres i wyszłam do pokoju po jakieś ciuchy. Gdy tak grzebałam po szafie usłyszałam że ktoś dobija się do drzwi. Podeszłam do wrót i otworzyłam nie patrząc wcześniej przez judasza. A za nimi ujrzałam Michała. Tak, pan Kubiak po tygodniowej ciszy nawiedził moje mieszkanko.
- Pan do kogo? - spytałam poważnie krzyżując ręce na piersiach.
- Tosia, proszę Cię. Porozmawiajmy.
Chwila zastanowienia i wpuściłam jaśnie pana.
- Poczekaj, pójdę się ubrać.
Weszłam do pokoju, nałożyłam spodenki i męski T-shirt który zwinęłam Kamilowi. Nie obchodziło mnie jak wyglądałam, miałam ważniejsze sprawy na głowie. Wróciłam do salonu, w którym siedział mój gość, pijąc kawę, którą notabene sam sobie zrobił.
- Słucham. Co chciałeś powiedzieć? - spytałam.
Nie miałam zamiaru niczego mu ułatwiać. Spojrzałam na niego, ech wyglądał jak zwykle fantastycznie.
- Nie wiem od czego zacząć. Tak wiem, najlepiej od początku.- powiedział gdy już szykowałam ripostę. - Wiem, że jesteś na mnie zła. Wiem, że zasłużyłem. Ale miałem taki mętlik w głowie, tyle rzeczy do zrobienia. To mnie nie usprawiedliwia ale... tak cholernie tęskniłem. Tosiu, wybacz mi. Naprawdę, przepraszam. - powiedział zbliżając się do mnie.
- Kiedy wszystko było dobrze, byłeś przy mnie ale kiedy przeżywałam najcięższy okres w swoim życiu po prostu znikłeś. Zresztą kij ze mną, w końcu nic sobie nie obiecywaliśmy. Żadnych deklaracji nie było, więc nie mam o co się czepiać. Ale nawet nie zainteresowałeś się Piotrkiem. Walczy o życie, a Ty własnego przyjaciela miałeś w dupie. Nie było Cię przy nim, nie było Cię przy mnie. Czego więc teraz tu szukasz? - spytałam ścierając łzy z policzków.
- Musiałem przemyśleć swoje uczucia. Zaraz.. Co?! Piotrek walczy o życie? - zapytał robiąc się cały blady.
- Miał wypadek. Jakiś pijany idiota wjechał w niego. Jest w śpiączce. - powiedziałam siadając na kanapie i przykrywając dłońmi twarz.
- O mój Boże..
- Możesz już iść. Śpieszę się do szpitala. - gdy tylko to powiedziałam usłyszałam dzwonek telefonu. Popędziłam po niego do sypialni. Dzwoniła Ola. Czułam jak  krew odpływa mi z twarzy. Drżącymi rękami odebrałam telefon.
- Tośka przyjedź szybko!- krzyczała płacząc do słuchawki.
- Co się stało?
- Piotrek.. on wybudza sie. - powiedziała.
Wybuchnęłam płaczem. Płakałam jak nigdy, dziękując Bogu za opiekę nad nim. Klęczałam na podłodze kołysząc się w przód i w tył , nie mogąc przestać płakać. Usłyszałam tylko jak Michał wbiegł do sypialni i przytulił mnie do siebie.
- Piotrek.. wybudza się. - powiedziałam śmiejąc się i płacząc jednocześnie.
- Boże, muszę tam jechać. - wstałam szybko, szukając w szafie jakichś ciuchów.
Nie patrząc na to czy Michał jest w pokoju czy nie zdjęłam z siebie ubrania i szybkim ruchem nałożyłam jeansy i sweterek.
- Jedziesz ze mną? - spytałam patrząc wyczekująco na Michała.
Kiwnął głową i już chwilę później byliśmy w samochodzie. Włączyłam muzykę by nie musieć z nim rozmawiać.
- Antosiu. porozmawiaj ze mną.
- Powiedziałeś co chciałeś, ja także. Zresztą Piotrek jest teraz najważniejszy.
Wbiegłam do szpitala i od razu wleciałam najszybciej jak mogłam do sali Piotrka.
- Siostra.. - powiedział Piotrek lekko się do mnie uśmiechając.
Znów nie mogłam pohamować łez. Płakałam i tuliłam się do niego najmocniej jak umiałam.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz.
- Obiecałem że Cię nie zostawię. - powiedział i pocałował mnie w głowę,
Odsunęłam się od niego i uważnie mu się przyjrzałam. On najwidoczniej robił to samo bo po chwili usłyszałam jego komentarz.
- Rany boskie siostra, Ty coś jesz? Jak Ty wyglądasz? - powiedział.
Na te słowa uśmiechnęłam się i znów go przytuliłam.
- Boże jak dobrze, że wróciłeś.
- O proszę, któż to się zjawił?- usłyszałam za sobą ten ironiczny ton.
- Marzena, przestań.. - mruknął ojciec.
Zaczyna się- pomyślałam.
- Mamo, dlaczego tak się zwracasz do Tosi? Tak w ogóle to dlaczego dopiero teraz ją poznałem? O co tu chodzi? - spytał Piotrek wciąż trzymając mnie za rękę.

3 komentarze:

  1. Kolejny świetny rozdział! Po prostu nie wiem co pisać. Podziwiam cię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, zapraszam na pierwszy rozdział :)

    http://the-world-of-volleyball.blogspot.com/2016/06/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń